Przedzierają się przez siatkę, żeby zerwać kilka liści albo cały krzak. Na polu konopi włóknistych rosnących na działce między blokami na Węglinie Południowym jest coraz więcej konopnych turystów. Bo zdjęcie na tle wysokich krzaków dobrze wygląda potem w internecie.
– Rzeczywiście, po ostatnich artykułach mamy trochę więcej przypadków uszkodzenia ogrodzenia – przyznaje Szymon Włodarczyk, prezes lubelskiej spółki Hemplab, która dzierżawi działkę przy ul. Jantarowej. – Średnio co dwa dni musimy poprawiać ogrodzenie, ale na szczęście w pobliżu mieszka dwóch naszych pracowników, więc reagują na bieżąco.
Prezes Włodarczyk przyznaje, że to taki nowy rodzaj turystyki, bo przeważnie młodzi ludzie ściągają tu wiedzeni ciekawością. Robią sobie zdjęcia na tle uprawy, zrywają liście czy nawet całe krzaki, żeby zabrać je do domu, ale ich wartość z punktu widzenia osoby szukającej silniejszych doznań jest zerowa.
Bo uprawiana tu konopia włóknista, inaczej siewna, nie zawiera organicznego psychoaktywnego związku THC, który jest spotykany w innej odmianie – indyjskiej. Informują o tym zresztą tabliczki umieszczone w kilku punktach na siatce, ale jak widać po uszkodzeniach, nie wszyscy się tym przejmują.
Rośliny, choć już wybujałe, muszą jeszcze rosnąć przez około miesiąc zanim wypuszczą kwiatostany – najcenniejszą pod względem chemicznym część. Spółka szacuje, że z półhektarowego pola uda jej się uzyskać około 300 kg suchej biomasy. Powstanie z niej ekstrakt – serum, które ma być stosowane w kosmetykach.
Żniwa przewidziane są we wrześniu. W poprzednich latach, gdy na polu rosło zboże lub rzepak, mieszkańcy bloków mogli raz w roku oglądać z okien i balkonów kombajnowe popisy jednego z miejscowych rolników. Mimo wielu ofert od deweloperów, właściciel nie sprzedał pola i wciąż użytkuje je rolniczo.